Gdy płonie Katedra Notre Dame w Paryżu Jozafat przeżywa chwilę radości z przyjacielem przy prażonej kukurydzy, serialu i wodzie mineralnej z lodem, a następnie trochę czasu później chwile rozkoszy z przyjaciółką na tylnym siedzeniu starego, ciasnego samochodu. W zasadzie zupełnie zapomina o jakiejkolwiek katedrze, którą (nie)oglądał przez skórę brzucha swojej matki. Nie miała, nie ma i nie będzie miała najmniejszego znaczenia.
piątek, 19 kwietnia 2019
sobota, 2 lutego 2019
Jozafat i Ciocia
Gdy umarła prawie stuletnia kobieta, której Jozafat prawdopodobnie prawie w ogóle nie znał, nie uronił ani jednej łzy.
Dotykając bardzo miękkich włosów na bardzo zimnej skórze, myślał: Teraz zapłaczę, lecz nie zapłakał. Nie oznacza to jednak, że ta śmierć nie wywarła na nim żadnego wrażenia choć zadawał sobie o to pytanie, czy rzeczywiście tak było. Gdy był z nią po raz ostatni sam na sam, zapytała Jozafata o ślub. Umarła w przeświadczeniu, że przeżyje życie z kimś innym niż przeżyje je w istocie. Co to jednak dla niej znaczyło? Co w ogóle dla niej znaczył?
Jozafat doglądał jak przez lata pielęgnowano ją jako relikwię dawno minionego czasu, czasu tak dawnego, którego nikt nie pamiętał poza nią – relikwię która dotykała znanych jedynie z opowieści przodków i stanowiła jedyny pomost pomiędzy światem, który jest, a światem który spłonął.