piątek, 24 listopada 2023
Nie
piątek, 8 lipca 2022
Shinzō Abe
wtorek, 24 sierpnia 2021
Krasnogruda
Nie spodziewałem, że poczuję się jakbym był tu zawsze. I może miał być tu zawsze. Nauczyłem się, że nigdy ani nigdzie nie będę czuć się jak u siebie w domu. I ja w to dalej wierzę, i dalej tak czuję, ale jednak można czuć się u siebie i na miejscu. To się nie zgadza, i też jest w porządku. Nawet wewnętrzny podpalacz świata, który wściekły by go chciał wywracać na nice, jest tu spokojniejszy. Woli dawać innym żyć, choć świadom przepaści, bardziej wyrozumiale. Klucz do zatartego zamku tkwi więc może w tym, że trzeba się dostroić jak instrument w letnią, gwieździstą noc. Dzielić się jadłem i napojem, drogą i myślą. Uczyć się i wcielać naukę w życie. Żaden ze mnie prorok ani mistyk i nie mam prawie nic do powiedzenia, zwłaszcza niepytany. Teraz jednak powiem pod ścianami dźwięku i milczenia, pod spadającymi gwiazdami, nad jeziorami i książkami, że cieszę się, że tu jestem. I będę cieszyć się, że tu byłem. Żegnam się z żurawiami, rybami, żabami, ćmami, lisami i nietoperzami, z małym owadem o wibrujących czułkach i futrze na grzbiecie, który przysiadł przy mnie na krótką chwilę, pod wschodzącym słońcem zakrytym mgłą wznoszącą się znad jeziora i bagien. Po zimnej nocy czuję na sobie coraz mocniejsze ciepło. Idę kamienistą ścieżką do małego, zimnego, krzywego domku. Mijam proste portrety i nazwiska. Na ścianie dworu spoglądam na strudzoną twarz małego chłopca, który raptem osiwiał i czytam: "Czułem, że sięgam ruchomej granicy, za którą spełnia się barwa i dźwięk i połączone są rzeczy tej ziemi". I "mam iść górami w miękkim blasku dnia nad wody, miasta, drogi, obyczaje". W istocie, myślę. Niech podróżni śpią w Krasnogrudzie.
sobota, 24 października 2020
2-3-4
szarość
stacja benzynowa
517
zdjęcia
brokat
wesele
taniec
policzek
szary koc
antropocen
światło
oranż
woda
spinki
głos wewnętrzny
herbata
piątek, 19 kwietnia 2019
Jozafat i płonąca Notre Dame
Gdy płonie Katedra Notre Dame w Paryżu Jozafat przeżywa chwilę radości z przyjacielem przy prażonej kukurydzy, serialu i wodzie mineralnej z lodem, a następnie trochę czasu później chwile rozkoszy z przyjaciółką na tylnym siedzeniu starego, ciasnego samochodu. W zasadzie zupełnie zapomina o jakiejkolwiek katedrze, którą (nie)oglądał przez skórę brzucha swojej matki. Nie miała, nie ma i nie będzie miała najmniejszego znaczenia.
sobota, 2 lutego 2019
Jozafat i Ciocia
niedziela, 16 września 2018
Podróż
wtorek, 3 lipca 2018
***
chitynowy maleńki i mieści się w dłoni
z lekkim oporem urwany
oddzielony od raczego ciała
którego oczy wyschły
a główka i resztki
wylądowały w krzakach
gdy patykiem przemiękłym
uniesione z wody ku słońcu
schły i czekały
gdy obok byliśmy jedno woda światło
ruda nimfa maliny
i ja
potem szczypce w dłoni
na dowód że to było naprawdę
sobota, 10 lutego 2018
Śnieg
niedziela, 31 grudnia 2017
Wyoming
mówisz więc do mnie o dolinie gdzieś na skraju tego świata
a może właśnie w jego sercu bliższemu sensu
niż się zdaje
widzisz ten domek na dnie skały z dala od świata gdzieś wysoko
nago wygrzewasz się na trawie muskasz swym ciałem
praźdźbła bytu
blisko stąpają w miękkiej ziemi miłe bestie co pachną mlekiem
żywe mięśnie i ścięgna żywe miękkość kudłów
skołtunionych
jestem a może tam nie jestem pamiętaj ważne twoje szczęście
ty jesteś wolna i ja wolny wszystko to tylko
i aż wybór
będziemy tam lub nie będziemy dolina bestie nas czekają
i nie przyjdziemy lub przyjdziemy śpiewają ziemia
morze trawy