wolałbym się urodzić kotem ptakiem drzewem
nie chcieć nie musieć szukać wciąż szukać i błądzić
w świetle co spływa z muru wygrzewałbym futro
byłbym tak wolnym duchem czułym samoistnym
o głosie wieczystym i nieznanym imieniu
na nich wsparty wciąż mknąłbym wciąż nad morzem mgły
starym prastarym bytem sprzed czasu i po nim
który przeżył artystów mędrców społeczników
tak ponad chaosem a może pod nim lub w nim
moment rok albo eon przetrwałbym w pokoju
jednak wciąż każde drgnienie każde włókno chrząstka
ducha sumienia myśli nie daje spać spokojnie
więc wolałbym się urodzić jeszcze ptakiem
kotem drzewem bo one są by mówić:
nikt cię nie pocieszy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz